...

...

Czasami dostajemy coś za nic
taki prezent od losu
czyjeś serce dobre bez granic
czyjąś dłoń ciepłą w dni mrozu.

I słowa co głaszczą, przytulą
swym ciepłem o miłym dotyku,
jak delikatnym szalem otulą
i kołyszą jak woda w strumyku.

Ale czy potrafimy z ufnością
te dary losu przyjmować...
tak mało w dobro wierzymy
tak pełna nieufności jest głowa...
i serce zamknięte na miłość
za murem cynizmu schowane,
bo rany są ciągle świeże
przez kogoś innego zadane...

Ja wierzę w prezenty od losu
choć nie raz się pomyliłam
przyjmując dar pełen ciosów,
jak dobry dar przytuliłam...
i choć te dary od losu
nie raz gorzko zawodzą,
to pośród tych fałszywych
prawdziwe PERŁY przychodzą.

/z netu/