Pomnik psa Dżoka – historia wydarzyła się naprawdę!

Pomnik psa Dżoka – historia wydarzyła się naprawdę!

Opis obszerny, ale warto przeczytać…….

Legenda o psiej wierności

Latem roku 1991 starszy mężczyzna z psem nieokreślonej rasy, przypominającym mniejszego wilczura z kłapciatymi uszami, przechodził przez bardzo ruchliwe Rondo Grunwaldzkie w Krakowie. W pewnej chwili mężczyzna zachwiał się i upadł. Wkrótce otoczyli go przechodnie. Wezwano karetkę pogotowia. Lekarz stwierdził zawał serca. Mężczyznę wniesiono do karetki, a plątającego się pod nogami psa odpędzono. Niestety, mężczyzna mimo zastosowanej reanimacji zmarł w karetce. Historia o jakich pewnie często słyszeliśmy, jednakże dopiero w tym momencie rozpoczęła się inna historia.
Historia rocznej gehenny odpędzonego od karetki psa. Pies początkowo chodził jak ogłupiały wokół miejsca opisanego powyżej zdarzenia, nie mogąc zrozumieć co stało się z jego panem. Umykając przed przejeżdżającymi samochodami krążył tam i z powrotem nie wiedząc co począć. Trwało to wiele godzin. Psem nie interesował się nikt. Przeklinali go tylko kierowcy. Nadeszła noc. Ruch zmalał, ale pies nadal krążył wokół Ronda. Następnego dnia psiak wciąż był na miejscu zdarzenia. Minął następny dzień i następny, a pies nie oddalał się nigdzie, wybrawszy za swe legowisko trawnik na samym środku Ronda Grunwaldzkiego. Z jednej strony tegoż legowiska mknęły setki aut, a z drugiej przejeżdżały dziesiątki tramwajów. Pies trwał niezmiennie na swym stanowisku. Minął tydzień, potem drugi. Pogoda bywała różna, od upałów aż po burze z piorunami i ulewy – pies nie odchodził. W nocy, kiedy ruch zmniejszał się co nieco, pies żywił się odpadkami z koszy na okolicznych przystankach komunikacji miejskiej.
Wreszcie psem zainteresowano się i wezwano pracowników schroniska dla zwierząt. Kiedy psa próbowano kilkakrotnie złapać i odstawić do schroniska, wysiłki te zawsze spełzały na niczym. Dżok, bo tak zaczęto go nazywać, za każdym razem sprytnie wyprowadzał w pole swoich przeciwników i już na drugi dzień był z powrotem na swoim miejscu. Schudł i zmarniał, jednakże nie zrezygnował z oczekiwania na swego nieżyjącego pana.
Mijały tygodnie i miesiące, nastała słotna jesień, a potem zima. Spadł śnieg. Dżok wtopił się w krajobraz Ronda Grunwaldzkiego do tego stopnia, że krakowianie specjalnie przyjeżdżali tam by go zobaczyć. Wielu dokarmiało go, jednakże Dżok był ostrożny. Porywał jedzenie i natychmiast uciekał.

c.d. jutro

mariol7

mariol7 2017-12-04

Bardzo wzruszające...

irago5

irago5 2017-12-04

Twórcą tej rzeźby jest prof. Bronisław Chromy...
a będąc w tej okolicy odwiedzam to miejsce i gdy była zbiórka kocy i karmy dla piesków ze schroniska to zawsze cos tam daję... zwierzęta to moja miłość...

janko47

janko47 2017-12-04

Gdyby tak ludzie potrafili brać przykład z niego.

cicha72

cicha72 2017-12-04

Piękna historia, bardzo smutna

alik61

alik61 2017-12-04

prawdziwy przyjaciel...;)

jola09

jola09 2017-12-05

prawdziwy przyjaciel

jolkas

jolkas 2017-12-05

Smutna historia....

rycho2

rycho2 2017-12-07

i to jest najpiękniejsza historia o miłości i wierności

dodaj komentarz

kolejne >