Mój wiatronogi Boże koni
Czy Ty naprawdę widzisz to wszystko?
Strach, ból i głód, i krew, i śmierć?
Nie ma nikogo z mojej stajni
i nie znam drogi na pastwisko
Bardzo się boję, Panie mój
Tutaj tak ciasno jest i ciemno
I taki bardzo jestem sam,
Choć tyle koni jedzie ze mną
Boże, z ogonem bujnym i grzywą gęstą
Ja przecież jestem
Przecież byłem
Na twoje podobieństwo
Nikt by w to teraz nie uwierzył
Nic z tego nie zostało
Czterokopytny Boże, spraw
By umieranie nie bolało
Jeszcze o jedno Cię proszę
Nim wszystko będzie końcem
Niechaj na przekór wyśnię sen
Że galopuję pod słońce
I pędzę wprost w promieni blask
Pękają chmury w niebie
A ja nie czuję więcej nic
I mknę i gnam do Ciebie
kokonie 2011-10-17
już to wcześniej czytałam :(
sony84 2011-10-17
wyjątkowy tekst...
lucio 2011-10-18
Chłodne powietrze, ale słoneczny, serdecznie pozdrawiam w dzisiejszym dniu; prześliczny tabun koni