Nim zdecydował się wejść, długo stał z uchem przyklejonym do drzwi. W końcu nie usłyszawszy niczego podejrzanego, postanowił zaryzykować i przekroczyć próg. Cichuteńko, na paluszkach, wsunął się do środka. Zastygł w bezruchu i wstrzymał oddech w oczekiwaniu na coś, co niezawodnie za chwilę stać się powinno. Zdziwił się, bo nic się nie działo. Odetchnął i postanowił na paluszkach podejść do półki. Bezszelestnie poruszał się w obranym kierunku i gdy miał cel już w zasięgu ręki nastąpiła katastrofa. Ze swego posłania zerwały się potworne potwory i niczym futrzane torpedy sunęły w jego kierunku. Dalszą drogę przebył przesuwając nogami obciążonymi włochatymi kulami wpitymi boleśnie w jego łydki. Kiedy po wielu nieudanych próbach udało mu się wreszcie oderwać tych krwiopijców od siebie, rozsiadł się wygodnie na parapecie, bo to jedyna, poza żyrandolem konstrukcja, której bestie jeszcze nie potrafiły dosięgnąć. Oglądając sińce i zadrapania na swoich łydkach pomyślał, że jednak jest szczęściarzem, bo gdyby miał cztery nogi, to te zgagi miałyby więcej do gryzienia, a on więcej ran do lizania. Podniesiony na duchu, postanowił zemścić się na potworach. Odpłacić pięknym za nadobne i … zabrał kudłaczy na spacer.
gupik 2011-04-05
Pierwszy w życiu?:)
gupik 2011-04-05
Szalały, czy były wystraszone?:)
gupik 2011-04-05
Wszelka podłość bierze się podobno ze strachu, więc widać że są to stworzenia dobre i szlachetne:)
gupik 2011-04-05
:)))