Trzy krechy na pomalowanej ścianie. Trzy świeże krechy niebieskiej kredki. Kilka odcisków palców, dla ubarwienia. Pełna koloryzacja. Potem ponowne odmalowywanie powierzchni. Po roku to samo - kilka krech, kilka śladów - rozwalenie ciężkiej pracy, rozwalenie białości, czystości, poukładania. Zamiana wiosennego słońca w jesienną burzę, ba! nawet huragan,
który niszczy wszystko, co napotka.
Kolejna próba zamalowania brudu, kolejna udana. Jednak powrót po dwóch latach, bo znów pojawia się ktoś, kto ma chęć unieważnienia już dawno zakończonego procesu petryfikacji.
ania06 2009-03-22
Angelika jak zwykle mądrze mówi :)
i pogratulować jej za to ;)
a zdjęcia....cóż...nie umiem skomentować ale u mnie tez w tym roku będzie malowanie nie wiem jak zamaluje moje rysunki na ścianie ;/ oby się dało :P bo już nie mogę patrzeć codziennie na tego samego ludzika :P