tym zakończę zdjęcia o jedzeniu. Nie mam zdjęć z innych japońskich restauracji. Ale to bywa odjazd... nie chciałabym pracować myjąc naczynia w ich knajpach.... tysiące malusich talerzyków, podstaweczek, mikroskopijne porcje czegoś, najczęściej wspaniałe w smaku, ale czasem trzeba się rozejrzeć, czy sie to je, czy co.......
Przepis na sushi:
ugotować drobnoziarnisty ryż. Ale najpierw trzeba go umyć porządnie i namoczyć 30minut. Potem w stosunku 1:1, ugotować (Japończycy gotują ryż w elektrycznych garnkach do gotowania ryżu). Ryż musi być miękki, ale nie pacia. Do tego dolewa sie octu (na szklankę ryżu ok 2 łyżki) i dosypuje cukru (łyżkę) i miesza machając wachlarzem, żeby ocet wyparował. Ryż będzie kleisty. Potem formuje sie porcje jak na zdjęciu, smaruje górę odrobiną wasabi - zielony japoński chrzan, najbardziej ostra jadalna przyprawa jaką jadłam. Na to surową rybę, krewetkę, marynowaną rybę, wędzoną rybę, surową ośmiornicę. Jest wiele wariantów, sa sushi-maki w zielonym nori, to sprasowane glony, otaczane w prażonym sezamie, jarzynowe, na słodko w słodkich torebkach z tofu..... ten jest najpopularniejszy. Najsmaczniejsze wydają mi sie z krewetkami i surowym tuńczykiem. Ale to każdy musi sam spróbować. Na koniec macza sie to w sosie sojowym i je na raz. Najwyżej na dwa razy. Ogonki krewetek sie odgryza i wypluwa.
jairena 2008-04-02
A przepis na imbir?:)
akineis1 2008-04-02
świeże bulwy imbiru pokroić na cieniusieńkie plasterki (na tarce, nożem będą za grube, przynajmniej ja nie pokroiłabym ich nożem tak cienko), zalać octem (ryżowym w miarę możliwości, może być zwykły, byle nie winny, czy jabłkowy, czy balsamiko, z cukrem (3-5%) - oni na tę zalewę mówią winagret, ale dodają tylko ocet i cukier) i po tygodniu marynowania jest gotowy. Nie robiłam, ale jadłam domowej roboty, smakuje identycznie, może stać w lodówce rok....
:)
jairena 2008-04-02
Dziekuję:) skopiowałam, po wykonaniu i spożyciu opiszę wrażenia:))))
jairena 2008-04-02
Ale, ale... i co ? samo? do czego? z czym mam jeść?:)))
jairena 2008-04-02
i... a jakie proporcje? ile imbiru i ile octu?:))))
akineis1 2008-04-02
samo też się da... ostre, wiec jak korniszony jako zagrycha do sake, głównie do do sushi, do ryżu nie na słodko, do ryb, do potraw z curry, jako dodatek, do kanapek. Jak się to polubi, to z i chlebem też. Na zimno :) na ciepło jako przyprawa w malej ilości i tylko na świeżo (2cm na garnek młode pędy posiekane, stare trzeba wyrzucić po gotowaniu, bo włókniste)
akineis1 2008-04-02
Imbir musi być tym zalany, ale nie musi pływać. Musi się zmacerować trochę, straci wtedy intensywny zapach mydła i ostrość. I da się jeść.
jairena 2008-04-02
:))) no to się wykona:) dziekuję:)
jairena 2008-04-02
jako panaceum na wszystkie bolączki cywilizacyjne:))))