Detale....Zen w świątynii Ginkakuji w Kioto

Detale....Zen w świątynii Ginkakuji w Kioto

Zbiórka krzyczy bęben... nieblaszany...
ogłasza koniec medytacji.... tak jakoś militarystycznie się zrobiło.... i znów wątpliwości..
uzasadnione jak widać:

Wikipedia:
Niektórzy współcześni japońscy nauczyciele zen, tacy jak Daiun Harada, czy Shunryu Suzuki krytykują japoński zen jako sformalizowany system pustych rytuałów, z niewielką liczbą ludzi faktycznie osiągających oświecenie. Niemal wszystkie japońskie świątynie zen stały się według nich po prostu rodzinnymi firmami, przekazywanymi z ojca na syna, a funkcja mistrza zen sprowadziła się do odprawiania ceremonii pogrzebowych.
Niektórzy japońscy mistrzowie w czasie II wojny światowej głosili militaryzm i nacjonalizm, co wprawdzie jest sprzeczne z duchem zen, ale rzuciło na japoński zen głęboki cień.....


"wot żizń", jak mówią Słowianie, którzy nie tylko wątpią bardziej, przekorni są bardziej, nawet jak założą mundurki, to jeszcze w dwóch słowach znaleźli receptę na wytłumaczenie wszelkich pytań.
Możliwe, że nie konsultowali tego z mistrzem, tylko na luzie w księżycową noc, popijając samogon i śpiewając w chórze stare pieśni ....
I można to nazwać wspólną medytacją.... jestem za.... filozofią życia.... czuję w niej ciepło a nie pustkę