Chciałam Wam dzisiaj zaproponować rzecz niezwykłą...
Pewną stronę internetową, która wzruszyła mnie do głębi.
Historie na niej zapisane są niezwykłe i poruszające, choć tak okrutne i tragiczne...
Strona zajmuje się bardzo prostą rzeczą - otóż namawia do pisania listów. Ale są to listy niebylejakie.
To listy do chorych dzieci, które często czekają w samotności i strachu na to, co nieuniknione a przecież tak bardzo pragną kontaktu.
Dzieci są w różnym wieku, różne są ich stany i choroby. A wszystkie tak samo potrzebują wsparcia i pamięci.
Część z Was ma małe dzieci. Może to byłby dobry pomysł, żeby jeden zimowy wieczór poświęcić na wspólne namalowanie np. mikołajowej kartki i wysłanie jej potem na jeden z podanych adresów?
Część z osób, które czytają mojego bloga sama jest w wieku chorujących dzieciaków - namawiam więc Was dziewczyny do wzięcia w dłoń kolorowego długopisu i skrobnięcia paru słów.
O Waszej pasji - koniach, o wkurzającej nauczycielce matmy, o nowej torbie z Hanną Montaną...
Często niechętnie dajemy pieniądze, bo sami mamy niewiele, a taka kartka nie kosztuje zbyt dużo, za to radość jaką przynosi jest nieopisana.
Za koszt znaczka i kartki papieru otrzymujemy dziecięcą radość i dozgonną wdzięczność.
Ja sama, mimo starań nie mogę mieć dzieci. I chylę czoła przed rodzicami, którzy wzięli na siebie ogromny trud i obowiązek wychowania chorego dziecka. Bo nie wiem, czy podołałabym.
Próbowałam kiedyś podczas studiów zostać wolontariuszką w dziecięcym hospicjum. Skończyło się na jednej wizycie. Wymiękłam wtedy. Wymiękłabym pewnie i teraz.
List już napisałam. Kolorową karteczkę na dziewczynki i długi, szczery list do mojej osobistej bohaterki - samotnej matki.
Pomyślcie o tym. Może choć raz w życiu warto zrobić coś bezinteresownie. Tym bardziej, że to tak niewiele kosztuje...
adres strony to:
https://marzycielskapoczta.pl
hiroko 2010-11-26
fajna sprawa taka poczta mała rzecz a cieszy :)
mortis 2010-11-27
co tu dużo mówić... szczera prawda...
Mam nadzieje,że wielu weźmie sobie to do serca i wyśle listy!!
Te dzieci naprawdę potrzebują wsparcia i trochę radości :) .
Często jest tak,że właśnie te dzieci maja więcej siły niźli ich rodzice... i to one ich pocieszają i wspierają... nie na odwrót... :( . Choć oczywiście rodzice zawsze robią co w ich mocy, aby dziecku pomóc i starają się jak mogą...
To straszne co świat nam przynosi... to niesamowity ból, gdy dziecko odchodzi... bo nie tak miało być... nie ta kolejność... :(