Pogoda sprzyja radosnemu nicnierobieniu... Idę spać późno, wstaję jeszcze później.
Mariana nie wypuścili - może zrobią to koło piątku, a może w poniedziałek, którz to wie...
Ja się już przyzwyczaiłam do samotnego siedzenia w domu. Mam porządek jak nigdy, wszystko poukładane, wszystko na miejscu, pies w łóżku...
Wczoraj zabraliśmy Tundrę do szpitala - pierwszy raz widziałam ją warczącą - na widok Mariana. Nie wiem, czy go nie poznała, czy chodziło o zapach, ale przez chwilę miałam wrażenie, że się na niego rzuci. Mańkowi przykro, mnie się chciało śmiać. Będzie gorzej, kiedy Tuś skojarzy, że ten śmierdzący facet zabiera jej miejsce w łóżku :P
Od jutra nockowy czteropak w pracy, dobrze by było, żeby Mariano wylazł z odosobnienia, to i pies nie będzie siedział sam tyle czasu.
Rozleniwiłam się okrutnie... Przeokrutnie...
mortis 2011-09-07
Choć widać, że starasz się myśleć optymistycznie i trzymać mocno to jakoś wyczuwam w Twych słowach smutek..
Wierzę, że jest Ci ciężko, obojgu jest wam ciężko i choć najgorsze macie już za sobą, to jednak wiele jeszcze przed wami i trzymam za was i za to wszystko mocno kciuki!
Będzie dobrze, bo jesteście wspaniałymi ludźmi :)
betin78 2011-09-07
Amaiciku nie wypuścili...? a ja przekonana, że on już w domu .. :(
Tusia pewnie zwiodła się szpitalnym zapachem. Przypomnij sobie czyja była wcześniej, jej pani kiedy wracała na krótkie chwile do domu to też tak pachniała... Ona tego dobrze nie kojarzy ... :(