Okazało się wczoraj, że Siws jest idealnym koniem konkursowym - na widok obcych koni, w atmosferze ogólnego stresu Siws skupia się i uspokaja, osiągając więcej, niż kiedykolwiek wcześniej podczas treningu.
Obawiałam się parasoli, ludzi, bannerów - Siws nawet ich nie zauważyła.
Na pierwszą przeszkodę poszłyśmy lekko bokiem, ale Siws zreflektował się szybko i jak już ruszył to poszeeeeedł :D
Trzykrotne wyłamanie na szóstce zakończyło nasz spektakularny przejazd i udział w zawodach, choć Betin namawiała nas ostro do ponownego startu - Siwa i tak dała z siebie więcej niż od niej wymagałam, dlatego zakończyłyśmy tam, gdzie wypadła szóstka.
Tyłek puchł mi z dumy, Betinowi nie wiem co puchło, bo widać nie było, ale była autentycznie zadowolona - i to jest dla mnie dowód na to, jak pięknie nam poszło.
Z resztą, zdumione gratulacje od ludzi, którzy Siwsa znali z innych stajni też zrobiły swoje, więc chodziłam tak, jakbym co najmniej wygrała P.