pojawił się znikąd - biedny, wychudzony i z zapasem kompletnej biedy w swych kaprawych oczętach. poruszona oddałam mu kanapkę - niech się psisko naje, przynajmniej te jego ślepia nie będą mnie prześladowały, nawet zdjęcie ich zrobiłam jak widać. piecho zakręciło się wokół kanapki, po chwili ani jej, ani jego na horyzoncie ;)
fajne takie psisko, no :)
w konsekwencji sama byłam głodna, zdolnam, nie ma co :)
dodane na fotoforum: