Miałam jeszcze drugą ulubioną, ale karczowniki mi wrąbały. Wzięłam ten biedny korzeń, któremu zapomniałam zrobić zdjęcie, wyglądał jak wyżarty przez bobry - korzeń grubości mojego ramienia- nie jestem szczupła - wyżarty w klepsydrę, i wsadziłam w ziemię, podlewajac i nawożąc. I wyobraźcie sobie - odbił - i teraz nie wiem, co z nim zrobić, bo rośnie w miejscu absolutnie niebezpiecznym, gdzie karczowniki królują niepodzielnie. Boję się, że jak ruszę, to go szlag trafi, nie ruszę - trafią karczowniki...
dodane na fotoforum:
zorza20 2020-06-10
Na karczowniki nie ma mocnych.Nam wrąbały pokaźnych rozmiarów jabłonkę.
Przyjechaliśmy do ogrodu i patrzymy,że coś krzywo jabłonka rośnie .....,jak mąż złapał ją za pień to mu w ręce został. Na Twoim miejscu nic bym nie ruszała, bo co będzie miało być to będzie.Jeśli dookoła ogrodu są ogrody, gdzie nic się nie robi to karczowniki,nornice i krety będą gościć u Ciebie.Ja tak mam i nic na to nie mogę poradzić.Irysów i floksów mam resztki, bo wszystko zostało zżarte.A w ubiegłym roku ćma azjatycka zniszczyła mi bukszpany.Został jeden żółty. Pozdrowienia zostawiam.
wojci65 2020-06-10
Wykończ karczowniki, nie oszczędzaj, jeżeli podejmiesz wojnę totalną, to może się wyniosą!
Re Andaba: A skąd wie, wyników jeszcze chyba nie ma? Czuje? Bywają reakcje histeryczne, szczególnie u tej płci...
andaba 2020-06-10
Niestety, z karczownikami jest tak, jak pisze Zorza - nie do zwalczenia. A obok trawniczki...
Co do egzaminów - to nie ten przypadek, jak mówi, że nie, to nie :)