Znowu odwiedziłem wczorajsze miejsce i znowu trafiłem na dębowca. Na fotografii widać że jego skrzydełka są w nieco lepszej formie niż tego ze wczoraj. Tradycyjnie bardzo ładnie pozował.
Później trafiłem na trzeciego. Ten z kolei ulubił sobie suszenie skrzydełek w trawie i dzięki temu mam fotkę z rozłożonymi skrzydełkami.
Czwarty pojawił się niespodziewanie i był wyjątkowo płochy. Nie pozwalał podejść dość blisko. Był jakby ciut większy a jak na chwilkę rozłożył skrzydełka okazało się że są fioletowe. Najprawdopodobniej był to pan dębowiec a pozostałe paziki to były panie bo miały skrzydełka brązowe z maleńkimi fragmentami fioletu, które mieniły się jak u mieniaków.
Potem trafiłem na mojego wczorajszego jegomościa. Rozpoznaje go po charakterystycznym naderwaniu i poszarpaniu skrzydełek.
A na koniec zjawił się numer pięć, który miał apetyt na dziwnego baldaszaka a wszystkie pozostałe pożywiały się na sadźcu konopiastym.
Szkoda że tą krainę dębowców odkryłem tak późno.:-)))))
sun07 2010-08-04
woooow....cudne makro...
rudy13 2010-08-04
oj, muszę i ja odwiedzić znów miejsce gdzie napotkałam na mojego, moze jest szansa i u mnie na kolejnego.... :))
tesa31 2010-08-04
A ja czekam na ta pierwsza szanse znalezienia miejsca,gdze sa motyle,ktorych jeszcze nie spotkalam.Piekna fotka:))
re;dla Ciebie Andrzeju sa wszystkie motylki