wciąż jes­tem

w ko­lorach tęczy mnie od­naj­dziesz
gdy pod­dać się przyj­dzie czas
nie odejdę
w krop­lach deszczu mnie poczu­jesz
gdy świat prze­ciw to­bie się sprzy­mie­rzy
nie odejdę
w ciepłym ko­cu mnie utu­lisz
gdy czas na sen na­dej­dzie
nie odejdę

nadpłynę z po­tokiem
przyjdę górskim trak­tem
gościńcem nap­rze­ciw ci wyjdę
będę ci cumą
kawą po­ranną
za­pachem chle­ba
wciąż jes­tem

w wiet­rze wol­ności po­wieję
gdy re­woluc­ja zatętni w żyłach
nie odejdę
w słod­kim szu­mie fal usłyszysz mój śmiech
gdy wiary zab­raknie
nie odejdę
w ciepłej, miękkiej tra­wie się wyłonię
gdy po­piół zawład­nie wszys­tkim
nie odejdę

przypłynę z obłokiem na sreb­rnej trat­wie
przy­biegnę z ga­zelą
zapłonę w lam­pie
zos­tanę szep­tem miłos­nych wyz­nań
światłem po­ran­ka
prag­nieniem wios­ny
stanę się światem

wciąż będę
nie za­pomi­naj