Na tym polu można spotkać spore stado czapli siwych, więc pomimo deszczu, pojechalam z nadzieją,że uda mi się podejść je i pstryknąć kilka fotek, niestety pogoda co raz gorsza, i nawet oswojone bociany na fotkach wyglądają siwo-buro, a o czapli nawet pomarzyc nie było co - niby całkiem blisko, ale tak stopione z tłem, niespokojne i bacznie obserwujące mnie,że mogłam zapomnieć o zdjęciach. Nagle ni z tego ni z owego słonce oświetliło czarne niebo i skoszone pole. Czaple oczywiście odleciały a mnie na pocieszenie pozostały w kadrze bardziej nieruchome cele. Lepszy rydz niż nic.