Czorsztyn od zawsze, a właściwie od XIII wieku, bo wtedy powstał, był polską warownią. Legenda głosiła, ze należał do najsłynniejszego polskiego rycerza – Zawiszy Czarnego. Historycy jakoś jednak nie chcą tego potwierdzać, za to uważają, ze zamek powstał na miejscu grodu warownego Wronin, a przyczyniła się do tego św. Kinga.
Potem na zamku wiele razy bywali polscy królowie, stanowiła w końcu ważną placówkę obronną. To tu matka żegnała Władysława Warneńczyka przed jego, ostatnią niestety, wyprawą pod Warnę. Tutaj tez złożonych było 37 tysięcy kop groszy praskich, które Władysław Jagiełło pożyczył królowi węgierskiemu Zygmuntowi Luksemburskiemu pod zastaw 13 miast spiskich. Długu tego Węgrzy nigdy nam nie oddali, a w wyniku rozbiorów straciliśmy też miasta spiskie i wyszliśmy na tym, jak Zabłocki na mydle.
Może choć w lochach zamku znajdzie się choć jeden z tych groszy praskich. W końcu jak mieli 37 tysięcy kop, to może braku jednego czy dwóch nie zauważyli. Ale dzięki temu przynajmniej nasz Zawisza Czarny przez ładnych parę lat był starostą spiskim, choć jak już wcześniej zauważyliśmy nie na zamku w Czorsztynie.
Tu za to rządził inny czarny starosta – niejaki Baranowski, który bardzo Czorsztyn rozbudował. Do teraz najbardziej okazała baszta nosi jego imię. I choć dla zamku się przysłużył, to okoliczna ludność bardzo gnębił i okrutnie karał, za co ponoć do dziś pokutuje strasząc na zamku, jako postać w czerni.
Czasami słychać też w nocy jak koło zamku jadą wozy konne, choć w rzeczywistości ich nie ma. To oczywiście bajki, ale jakoś nikt kto raz nocował na zamku, nie chce tego powtórzyć.
dodane na fotoforum: