W kalejdoskopie
Jak ci nad głową płatki róż przemykają,
tak ty mą wyobraźnię przemykasz.
To się zjawisz na moment, to znów cię nie ma.
Tak jak się rodzą - twe łzy mi zmierają.
Niczym zachód Słońca z każdym dniem odmienny,
ty codzień stajesz się nowym.
W mych oczach - jak co rusz innymi oczyma,
zawsze na nowo jam ci stawem wiernym.
Ukojeniem - gdy Słońce pali swym gorącem.
Murem - gdy wiatr zaś twoje fale wznosi.
Ślepotą - gdy świat zda się zbyt okrutnym.
Jak wulkan - miś ciepłem niegasnącym.
Jak dom - co serce chore ugości.
Jak postrzeganie, słuchanie- przewrotnym.