***

***

ROTMISTRZ W GROBIE SIĘ PRZEWRACA…
3/3

W pierwotnym scenariuszu wystawy oraz na samej ekspozycji (tej sprzed 2017 r.) tych zdjęć tam nie było, bo przecież nie istniał żaden związek pomiędzy śmiercią rodziny Ulmów a obozami koncentracyjnymi! Ulmów rozstrzelano przed ich domem, nie zesłano ich do obozu!
Na tej dawnej ekspozycji znajdowały się natomiast zdjęcia rtm. Pileckiego, ale zrobione mu w czasie jego uwięzienia w Auschwitz! Była to zresztą jedna z najwartościowszych, unikalnych pamiątek znajdujących się na wystawie.

Ale dla Nawrockiego i jego promotorów z Nowogrodzkiej te zdjęcia były za mało sugestywne, zbyt małych rozmiarów, budziły zbyt słabe emocje i nie takie skojarzenia, jakich pragnęli PIS-dzielcy!
Zastąpili je więc innymi, wielkimi fotografiami rotmistrza, przy których znacznie mniejsze zdjęcia innych więźniów obozów koncentracyjnych stały się zupełnie niewidoczne i nieistotne.
PIS-dzielcy z sekcji wystawy poświęconej ofiarom obozów koncentracyjnych zrobili sekcję wystawy poświęconą… rotmistrzowi Pileckiemu!
Dla zachowania pozorów nie zmienili jednak nazw (tytułów) tej części wystawy! I wyszło z tego pomieszanie z poplątaniem, parodia oraz bezczelna manipulacja, bo na wystawie znalazły się zdjęcia rotmistrza z czasów… powojennych, po jego aresztowaniu przez UB oraz z procesu w 1948 roku!
Co miał wspólnego proces w czasach stalinowskich z obozami koncentracyjnymi?!
Nie miał nic wspólnego. Ale PIS-dzielcom nie chodziło o pokazanie prawdy historycznej, obozowej martyrologii w czasach okupacji ani o spójność tematyczną wystawy, tylko o wciskanie gdzie tylko się da mitu rotmistrza i Żołnierzy Wyklętych…

Gdy 2 kwietnia 2024 r. obowiązki dyrektora Muzeum II Wojny Światowej przejął prof. dr hab. Rafał Wnuk od razu zapowiedział powrót do pierwotnej wersji wystawy.
Bo ona była historycznie i merytorycznie prawdziwa.
Ta jego zapowiedź oznaczała usunięcie tych elementów wystawy, które wprowadził PIS-dzielec Nawrocki, kierujący się nie jakąś prawdą historyczną, tylko poleceniami Nowogrodzkiej, chęcią indoktrynacji oraz zawłaszczania etosu naszych bohaterów z czasów wojny na potrzeby polityczne swojej partii.
Dokonując zmian w ekspozycji dyrektor Wnuk i autorzy wystawy pokrzyżowali plany politykom PIS, no i nastąpiła ich natychmiastowa wściekła reakcja. PIS-dzielcy skorzystali z okazji i nie tylko krzyczą dziś, że są spadkobiercami oraz strażnikami pamięci o naszych bohaterach wojennych, ale równocześnie zaatakowali obóz rządzący, zarzucając mu działalność antypolską, antypatriotyczną i służalczą wobec Niemiec.
W PIS-owskim przekazie bowiem to Kanclerz Scholz zażądał od premiera Tuska zmian w ekspozycji, Tusk zadzwonił do dyrektora Wnuka, no i z wystawy zniknęły ważne dowody niemieckich zbrodni w Polsce w czasach II wojny światowej.

Na wystawie w sekcjach „System obozów koncentracyjnych” oraz „Droga do Auschwitz” nie było nigdy żadnych materiałów archiwalnych pochodzących z czasów kampanii wrześniowej. Nie było również zdjęć czołgistów generała Maczka ani spadochroniarzy generała Sosabowskiego. Nie było tam również zdjęć lotników z Dywizjonu 303, naszych żołnierzy zdobywających Monte Cassino ani materiałów z Powstania!
Nie było tam tych zdjęć, bo nie było żadnego powodu, by one się znalazły akurat w części wystawy poświęconej obozom koncentracyjnym!
I jakoś to PIS-dzielcom, k**wa ich PIS-owska mać, nigdy dotąd nie przeszkadzało!
Nikt z PIS, PSL lub Konfederacji nie wrzeszczał, że jest to działanie antypolskie, zamach na dobre imię lub przemilczanie bohaterstwa naszych żołnierzy z Sił Zbrojnych na Zachodzie albo Armii Krajowej.

Biedny rtm. Pilecki przewraca się pewnie w grobie, i to po raz już kolejny, gdy widzi, kto w jego Ojczyźnie przywłaszcza sobie prawo do nazywania siebie obrońcą jego czci i pamięci o nim.
Mało było całego tłumu PIS-dzielców, „główki prącia Prezesa”, bandziorów z Młodzieży Wszechpolskiej i ONR-u, różnych „bąkiewiczów” i „winnickich”, to jeszcze teraz doszlusował do nich Kosiniak-Kamysz.
Włączając się w tę prawicową „patriotyczną sztafetę”, zapowiadając swoją stanowczą interwencję (w ministerstwie kultury i u dyrektora muzeum) oraz domagając się przywrócenia poprzedniej wersji wystawy „Tygrysek” całkowicie się skompromitował i ośmieszył.
Byłoby to zresztą oczywiste nadużycie władzy polegające na przekroczeniu kompetencji przez wysokiego funkcjonariusza publicznego. Czyli przestępstwo z art. 231 kodeksu karnego… Ten chłopek-roztropek, zamiast wyrzucać PIS-dzielców z MON i armii oraz porządkować ten burdel w naszych siłach zbrojnych, włączył się właśnie w skandaliczną PIS-owską krucjatę przeciwko dyrektorowi muzeum, autorom wystawy oraz historykom.

Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da...
Jacek Nikodem/Awarski/Winiarski

(fotka ze strony autora tego tekstu)

(komentarze wyłączone)