Rok 2010 nie był dobrym rokiem dla hodowców ryb w Polsce. Najpierw spustoszenia dokonały powodzie a potem przywleczona do Polski prawdopodobnie z narybkiem tzw. "choroba KOI" atakująca skrzela ryb, które zaczynają obumierać prowadząc do powolnej śmierci przez uduszenie. Straty wywołane tą chorobą były i są nadal znaczne. Nie jednokrotnie prowadzą do bankructwa hodowli. Dodatkowo ryby wykradane i kaleczone są przez ptaki głównie Kormorany i Czaple, które nadal są pod ochroną ale dawno ich liczba wymknęła się z pod kontroli i one szczególnie w okresie lęgowym pustoszą poglowie ryb w stawach. Odrębnym problemem jest kłusownictwo coraz cześciej na zorganizowaną, przestępczą skalę - to wszystko sklada się na to, że hodowcy muszą naprawdę wiele się natrudzić abyśmy my mieli co położyć na naszych m.in. świątecznych stołach...