W najgłębszej głuszy Lasu Witomińskiego pośród zapuszczonych iglaków dostrzegliśmy wózek do zakupów z marketu... zjawisko, co najmniej, niecodzienne. Lekko pochylony, całkiem sprawny, tkwił wbity kółkami w poszycie, srebrząc się ostro w promieniach zachodzącego słońca.