elicjant słońca wobec gór bezładu potyka się blednie znika cmentarnym szybem wdrapuję się ku niebu ciepłe promienie wsiąkają w ulice przyczajone atakują znienacka obnażam dłoń nasturcja i pogorzeliska
(brak komentarzy)
dodaj komentarz
kolejne >
archiwum
ulubieni
+ dodaj doulubionych
[?]