Bezdrożami Tybetu pielgrzym podążał wytrwały,
w słońca skwarze, ni drzewa, ni krzaka, same skały
dookoła, kiedy nagła potrzeba wędrowca dopada,
gdzież tu się ukryć ? Tragedia ! - nieszczęsny biada.
Jest ! Kupkę kamieni dostrzega, poukładaną dostojnie.
Oh ! Cóż za ulga ! Tam się wypróżnić może spokojnie.
W wędrówkę ruszył czując się lekko, aż do wieczora,
Rozbił swój namiot, krótka wieczerza i spać już pora.
Spokojny sen mąci mu święty mnich tybetański, zjawa
„ Kupka kamieni, gdzie...to mój grób, nie miałeś prawa „
Od jutra rana na ostrą biegunkę cierpiał więc będziesz
I w żaden sposób przez tydzień się jej nie pozbedziesz.
Shańbiłeś moją mogiłę, a to bardzo poważna sprawa
Lecz nie mów o tym nikomu, pamiętaj to nie zabawa.
Jeśli się jednak komuś wygadasz, a to nawet niechcący,
Oto klątwa, kto tę historię usłyszy też będzie cierpiący „
I oto rano biedny nasz pielgrzym nie mógł wędrować
Klątwa działała, przez długi tydzień musiał chorować.
Umęczony, sraczką złożony, wędrówkę dalszą porzucił.
I co miał robić ? Przerwał swą podróż, do domu wrócił.
W rodzinnym gronie wszyscy ucieszeni jego powrotem
Usłyszawszy tę historię tydzień w chorobie leżeli pokotem
A potem inni,inni i inni. Żadna osoba klątwie się nie oparła,
Odkąd historia ta po świecie krąży, a dziś do Ciebie dotarła.
ewik57 2015-12-17
Oprócz paradoksów rozsiewasz teź paradoksalną chorobę?
Ładnie to tak? Tuż przed Świętami?
olga39 2015-12-17
:)
To jest plaga tych z rozstrojonym wnętrzem:)
satsuma 2015-12-18
O cholera i po co ja to czytałam ????
Tyle pracy przed Świętami a tu taki prezent.
theend5 2015-12-20
Wszystko z umiarem i Nic man nie bedzie
(komentarze wyłączone)