Cork
Zaczęło się bardzo mozolnie i kończy się mozolnie. Na początku wytrwale tłumaczono Septuaginty i Wulgaty. Garbaci od pochylania mnisi z powykrzywianymi palcami poplamionymi inkaustem przepisywali swoją "świętą księgę". Potem pojawił się Gutenberg i powoli wszystko ruszyło. Doszło do tego, że książkę tę można przeczytać w ponad czterystu językach. Jej zawartość długo była tajemnicą choćby z tego powodu, że kiedyś mało kto potrafił czytać. Jednak i to się zmieniło. Na początku była niedostępna dla maluczkich lecz z czasem każdy zainteresowany mógł ją nabyć w byle księgarni.
Teraz biblię rozdają darmo na ulicach ale i tak nikt jej nie chce czytać. Nawet ci, którzy się na nią powołują.
Dziwne są koleje losu.
taika 2012-07-16
Znam całkiem sporo osób, które czytają. Ale mają już dawno po kilka różnych tłumaczeń i raczej nie będą brać na ulicy czegoś, co sądząc z rozmiaru jest wydrukowane nieczytelną czcionką albo jest bardzo drobnym fragmentem. :)