Zmęczony niczym pies, przed progiem domu,
Język na wierzchu, kapie mi ślina,
Jak wielka tłusta lecz biała oliwa,
Zmęczony, obolały leżę i opowiadam kawały,
Sam sobie, czuję się jak schizofreniczny człek,
Ja zaraz będę po tym łożu biegł,
Leżę bo moje mięśnie odwodnione,
Domagają się jak koń wody spragnione,
Nic mi się nie chce, palce są watowe,
A czego się nie dotknę to zaraz mam wstręt,
Tak właśnie, i tym właśnie,
Jest zmęczenie!
Nie dotleniony leń mego ciała!
Który wciąż powtarza Ała, Ała..
dodane na fotoforum: