Marzenia orła.
Idę sobie polną dróżką
trawy ścielą się pod nóżką.
Myśli moje mkną daleko.
Wietrzyku, zanieś je nad moje rodzinne strony.
Ja jako młody orzeł
rozwinęłam skrzydła i odfrunęłam z rodzinnego gniazda.
Nawet gdy lotki mi podcięto,
wracam kołując nad rodzinnym gniazdem.
Świerkami, których głowy pną się ku chmurom.
Szumiącym lasem i jeziorami
gdzie wiatr kołysze leciutko fale.
Wiem, że gdy raz opuści się rodzinne gniazdo.
To myśli wspomnienia i marzenia zostały tam gdzie było bezpiecznie.
Pod skrzydłami Matki.
Wiesława Bartoszko.