Ta ważka upodobała sobie stary stalowy pręt o dziwnym zakończeniu.
Siedziała na czubku i przybierała różne pozy, a ja z tego skwapliwie skorzystałem.
Warunki oswietlenia miałem nie najlepsze twarde światło, na tle nieba i prawie pod słońce.
Ale coś tam zawsze wyszło..