jestem wkurzona.
A raczej smutna.
I mi przykro...
zresztą nie pierwszy raz...
czemu ja się zakochuję?
czemu ci faceci nie mogą być normalni?
no ja pier**** !!!!! ;/
chciałabym się spakować i wyjechać do jakiegoś kraju, np. rejony Ameryki Południowej, bo daleko.
wszystko znowu się wali. Mam jakieś nadzieje na coś, odliczam dni i znowu mam czekać...
szlag mnie trafia.
jakbym nie mogła się umówić, sprawdzić czy ta osoba jest ok i czy można pomyśleć o czymś poważniejszym.
Miłość na odległość.
nienawidzę.
tyle w temacie, jestem zła.
i kolejny beznadziejny weekend na chacie.
+ okłamałam najbliższych, że mam zjazd. -,-
____________________
a tak poza tym jest Wielki Post.
muszę się zastanowić nad swoim żałosnym życiem.
20-letnim życiem.
Mało przeszłam, dużo gadam...
papa.