Podczas wędrówki spotkaliśmy luzem biegającą beagelkę, która patrzyła bykiem na Filona, który szczekał jak szalony;) Próbowaliśmy ją odgonić, ale się nie dawała i szła ciągle za nami. W końcu z piskiem opon podjechał samochód, wysiadł z niego chłopak, podszedł do psa, przyjrzał mu się i powiedział: No oczywiście! Chodź, jedziemy do właścicielki ;) Wziął ją pod pachę i odjechali razem ;)