jendrus 2021-07-17
Wzburzone morze... zawsze mozna cos wydłubać. Jakis 17 lat temu byłem z rodzina (żona, corka, matka, tesciowa) w Sopocie. Marzeniem corki było znaleźć bursztyn na plaży, bo się naczytała. Tylko, że morze było gładkie jak pupcia maluszka. Chodziły, szukały... W koncu nie wytrzymałem, pojechałem do Gdanska i kupiłem na straganie woreczek bursztynów. Kawałki były wielkości małych orzechow laskowych. Zaprosiłem tesciową i corke na plażę na wspolnie zbieranie po sniadaniu (sic!) czyli u mnie ok 10-tej. Podsypałem. Ale sie cieszyły!!! :))) Skakały :))) Były happy :))) Zbierały :))) Wymieniały się :))) Dopiero ok 15 lat pozniej opowiedziałem corce o moim oszustwie... Była zdumiona ;) Wprawdzie po zbiorach cora spytała: "jak cos znalezlićmy skoro mowiles, ze to niemożliwe przy takiej pogodzie?". Odpowiedziałem, że natknęliśmy sie na "ławicę". I to kłamstwo boli mnie do dziś ;(