żródło:https://www.smj.jaroslaw.pl/nasz-jaroslaw/historia-jaroslawia
Okres największej pomyślności gospodarczej i kulturalnej Jarosławia, podobnie zresztą jak i całej Jarosławszczyzny przypadł na stulecia: XVI i połowę XVII. Niekwestionowaną sławę przyniosły miastu jarmarki jarosławskie, znane powszechnie w kraju i zagranicą. Jarmarki te, głównie trzytygodniowe letnie, ściągały do Jarosławia bardzo liczne rzesze kupieckie nie tylko z różnych stron Polski, ale także z Rzeszy niemieckiej, Anglii, Moskwy, Persji, Armenii, Włoch, Hiszpanii i wielu innych krajów świata. Na jarmarcznym targowisku jarosłwskim można było dogodnie nabyć rozmaite towary ówczesne, od najprostszych do najwykwintniejszych. Specjalne sądy jarmarczne, istniejące wówczas tylko w dwu miastach polskich: Lublinie i Jarosławiu, rozstrzygały liczne zatargi i spory, których nie dawało się przecież uniknąć w tak ruchliwym targowisku. Ulicami i placami miasta przewijał się w tym czasie różnojęzyczny i różnobarwny tłum, wypełniając niewielką przestrzeń obecnego śródmieścia. Handel odbywał się na rynku, podcieniach, placach, obszernych wnętrzach domów rynkowych oraz przedmieściach poza obwarowaniami miejskimi. Budownictwo jarosławskiego staromieścia, wzbudzające obecnie podziw zwiedzających, wnoszone było z myślą, aby zapewnić spokojny i wygodny handel przybyszom z dalekich stron. Mieszczańskie kamienice na rynku, zachowane w większości do czasów obecnych, przystosowane były niemal całkowicie do celów handlowych. Przestronne sienie, przez które mogły przejeżdżać nawet sporych rozmiarów wozy kupieckie, obszerne środkowe hale, zwane tutaj wiatami, oszklone od góry, umożliwiały prowadzenie transakcji handlowych przy różnej pogodzie: pomieszczenia na kramy i stragany w zewnętrznych frontowych podcieniach, obiegających wokół niemal całego rynku służyły licznym handlującym. Dla przechowania wielkich ilości towarów przeznaczone były parterowe chłodne i dobrze wietrzone magazyny, a przede wszystkim kilkupoziomowe głębokie piwnice, odnajdywane często z bezpośrednim dojściem od strony rynku. Liczbę przybyszów kupieckich w czasie wielkich sierpniowych jarmarków oceniano na około 30 000 osób. W czasie swego największego rozkwitu nie zapomniał Jarosław, iż leży nad Sanem. Przedsiębiorczy i operatywni mieszczanie wznieśli na lewym brzegu rzeki port tzw. pale i spławiali cisowe tratwy na budowę okrętów aż do Danii, Finlandii, Flandrii, Anglii, Hiszpanii i Włoch. Natomiast wiosną przy wysokim stanie wody płynęło do Gdańska zboże, sól, masło, świece woskowe itd., a stóp skarpy u podnóża klasztoru benedyktynek wznosiły się spichlerze, które niestety nie ostały się do naszych czasów. Do licznych i znaczących cechów rzemieślniczych w mieście dołączyli jeszcze retmani, sternicy, flisacy, mistrzowie zatrudnieni przy budowie statków, galarów, dubasów i tratw. Dochód, jaki Jarosław osiągał z ruchu wodnego był ogromny, wynosił bowiem rocznie około 6000 czerwonych złotych, czyli sumę za jaką można było nabyć wówczas kilka pokaźnych wsi.
W XV wieku (1587) Jarosław posiadał już wodociągi, które ulepszono i rozszerzono w 1632 roku. Wodę prowadzono drewnianymi dębowymi rurami z wyniosłości znajdujących się na południe od miasta i doprowadzano na rynek, do zamku, oraz dwu klasztorów: jezuitów i benedyktynek. Jarosław liczył na przełomie XVI i XVII stulecia około 3000 osób. Osiedlali się tutaj dość licznie Włosi (Attavanti, Savioli), Ormianie i przedstawiciele innych narodowości. Dwie dawne kamienice Attavantich i Orsettich zachowały do dzisiaj nazwy patrycjuszowskich rodzin mieszczańskich. Miarą bogactwa ówczesnego Jarosławia może być obliczenie strat, kiedy w jednym dużym pożarze (1625 rok) spaliła się wielka ilość towarów na olbrzymią wówczas sumę wynoszącą 10 milionów złp. Miasto posiadało również dużą księgarnię będącą przez długie lata w posiadaniu mieszczanina Cichończyka, w której można było dostać rozmaite książki łacińskie i polskie, jak i drukowane przez jakiś czas (1622 - 1626) na miejscu przez Jana Szeligę. Książki wychodzące z jego "oficyny drukarskiej" sprzedawano również na jarmarkach, gdzie cieszyły się dużym popytem. Nierzadkie były książki w posiadaniu mieszczan, o czym świadczą zachowane zapisy testamentowe. Ponadto na zamku jarosławskim oraz w wielu miejscowych klasztorach znajdowały się dość zasobne biblioteki. Rozwijało się wtenczas miejscowe szkolnictwo. Oprócz szkoły parafialnej, pochodzącej jeszcze ze średniowiecza, dużo rozgłosu zyskało znane szeroko kolegium jezuickie, założone 1574 r., wspierane hojnymi fundacjami miejscowych feudałów. Szkoła kolegialna liczyła wielu uczniów - około 600 z końcem XVI wieku - pochodzenia szlacheckiego i mieszczańskiego; za ucznia jarosławskiego kolegium uchodził tak bardzo potem głośny Bohdan Chmielnicki. Dla ubogich uczniów ufundowano nawet bursę.
Ówczesny Jarosław posiadał 10 świątyń, z których największą była średniowieczna jeszcze fara stojąca na rynku, z wyniosłą wieżą zegarową dźwigającą duży posąg opiekuna miasta, św. Michała. Potem przybyły miastu liczne fundacje sakralne. Jedną z nich był klasztor jezuicki z uczelnią i okazałym kościołem św. Jana. Jezuici uzyskali w mieście jeszcze jedną placówkę zakonną, w postaci podmiejskiego kościoła maryjnego, który znacznie rozbudowali. Dużą fundacją zakonną było zbudowanie gmachów dla sprowadzonych z Chełmna benedyktynek (1611 r.). Te liczne gmachy sakralne tworzyły wraz z okazałymi budowlami miejskimi piękną całość.
Nie uniknął niestety Jarosław również i ciężkich doświadczeń losu. Dwukrotnie nawiedziły go bowiem w czasie największego rozkwitu potężne pożary, w 1600 i 1625 roku. Szczególnie ten ostatni dał się bardzo we znaki mieszkańcom miasta, ponieważ zginęło prawdopodobnie ok. 300 ludzi, a z uwagi na fakt, iż ogarnął on miasto w sierpniowy dzień św. Bartłomieja podczas dorocznego, hucznego jarmarku, spaliła się wielka ilość towarów na sumę ok. 10 milionów złotych polskich. Podobno ogień był tak duży, że aż topiły się dzwony. Mieszkańców trapiły również epidemie, groźne szczególnie w okresie tłumnych jarmarków; zarazy przywlekane często przez przyjezdnych kupców dziesiątkowały ludność miejską, która chroniła się ucieczką w okoliczne lasy. Groźne wówczas napady tatarskie, zwłaszcza największy z nich w latach 1623 i 1624, spustoszyły straszliwie całą ziemię jarosławską pozostawiając ją w zgliszczach i wyludnieniu, i tylko dobrze obwarowane miasto oparło się najeźdźcom.
Od połowy XVII stulecia rozpoczyna się niestety powolne, ale stałe obniżanie dobrobytu Jarosławia. Złożyły się na to długotrwałe wojny kozackie
dodane na fotoforum: