Widać jeszcze kropelki rosy spadającej ze skoków. To był chwilami spokojny spacer, chwilami bieg, jak to u zająców bywa. Kucnąłem przy samochodzie, gdy go zobaczyłem i pozwolił na długą sesję. Przestraszyła go grupka szpaków lecących nisko i dopiero wtedy "wyrwał". Znowu mało Was odwiedzam ale postaram się nadrobić zaległości. Pozdrawiam serdecznie:)