Jon Anderson & Vangelis - Horizon
https://www.youtube.com/watch?v=lkUMdrEGCfs
Niebo stopniowo zmieniało kolor i pamiętam,
że patrząc na znikające słońce,
pomyślałem o tym króciutkim, niemal
niedostrzegalnym momencie,
gdy dzień nagle przechodzi w noc.
Zmierzch - uświadomiłem sobie wtedy -
to tylko złudzenie, gdyż słońce jest
albo nad horyzontem, albo za nim.
A to znaczy, że dzień i noc łączy szczególna więź;
nie istnieją bez siebie,
ale też nie mogą istnieć równocześnie.
Jakby to było - pamiętam, że pomyślałem
- być zawsze razem,
a mimo to nieustannie osobno?
-Nicholas Sparks
eliza77 2013-06-03
To takie istnienie, pewnych przeciwności YING-YANG ...
To przechodzenie i przenikanie jedno w drugie i wzajemnie ...
Coś jest końcem jednego, a początkiem drugiego ...
Jedno nie może istnieć bez drugiego i są dla siebie tłem ...
Taka paradoksalna, wydawałoby się zależność ...
W odniesieniu do siebie, zawierają w sobie pierwiastek drugiego.
Niby istnieją w jakiejś formie razem, ale faktycznie osobno ...
kwestia aspektu punktu odniesienia, w teorii względności ... ;-)
(samego geniusza Alberta Einsteina)
coma73 2013-06-03
Subtelne i tajemniczo-mroczne:) ale piękne:)