***
...ten ogród od przedwiośnia czeka na ręce,które
go pielęgnowały,ale ..Pani odeszła..bo życie jest albo go nie ma..
***
Życie nie ma stadiów – ono jest lub go nie ma. O wiele lepszym jego obrazem jest wiejski ogród i związane z nim zwyczaje. Dzielą one czas na ten, w którym coś rośnie i ten, w którym nie rośnie. Kiedy rośnie, wychodzi się z gośćmi do ogrodu.Pamiętam ten rytuał z naszego domu. Powtarzał się on przez pół roku, co niedzielę. Przychodzili sąsiedzi, rodzina, znajomi, i wychodziliśmy do ogrodu zobaczyć jak rośnie. Mam takie zdjęcie. Wiśnia w maju, przed wiśnią wujek górnik w białym pióropuszu, jak jakiś Indianin, o jedno jego ramię opiera się córka, o drugie żona. Obok niej moi rodzice, ja gdzieś w środku. To była właśnie ta chwila, kiedy wszyscy wyszli do ogrodu zobaczyć jak rośnie.A w wiejskim ogrodzie musi rosnąć. Muszą być malwy, róże, lwiepaszcze, fiołki i piwonie (jak to mówił pan Jurek, piwłooooonie). Musi być też podręczny warzywniak.Jest też czas, kiedy nie rośnie i wtedy nie wychodzi się do ogrodu. Trzymając w dłoniach szklankę (tak: szklankę) z ciepłą herbatą, patrzy się przez okno i nic nie rośnie.Za płotem inny wiejski ogród. Tam mieszkała sąsiadka, która zmarła w zeszłym roku. Jej zaniedbany ogród to najlepszy dowód na fałsz teorii wiecznych powrotów. Być może sąsiadka dogląda teraz niebiańskiego ogrodu, przycina w nim mistrzowsko swoje róże i nawołuje kury, ale tu jej nie ma i już tu nie wróci. Bo życie jest albo go nie ma.
PANIKE - bloger, hodowca róż i pomidorów
halka 2015-06-06
Pięknie...refleksyjnie!...i trochę smutno,że ogród już nie może liczyć na te ręce,które go pielęgnowały.
(komentarze wyłączone)