tam gdzie urosły wysokie jemioły
gdzie woda płynęła z szelestem
kładły się deski drewnianej stodoły
myślałam wtedy kim jestem
dom mój kochany w majakach bezsennych
jawił się w ciepłym kolorze
tam stary płot stał i w świetle dziennym
odbicie swe kąpał w jeziorze
wierzba swą głowę chyliła po cichu
raz po raz trzepocząc rzęsami
mruczały puszyste kocięta na strychu
nad gankiem obsianym malwami
wspomnienie jak motyl skrzydłami kołysze
przepierza zielone krainy
pod niebo się wzbija i zamienia w ciszę
w tęskniących oczach dziewczyny
(net)