Kiedy jest mi smutno i źle,
po cichu z domu wymykam się.
Idę sama w poranny czas
tam czeka na mnie las.
Idę i z zapartym tchem
podziwiam ptaszęta te,
które nad głową mi świergotają
słodkim marzeniem napawają.
Kiedy patrzę dłuższą chwilkę
i nie ruszam się w ogóle,
dwie sarenki dostrzec mogę
cieszą mnie one ogromnie.
Dzięki lasom znów odżywam.
Wszystkie smutki i zmartwienia
idą precz ... już ich nie ma.
W lesie wszystko takie proste
rosa rano, potem słońce
nie ma kłótni ani bólu...
lecz czasami tam zagraża
ręka złego gospodarza.
Bardzo mnie to denerwuje,
gdy ktoś dobro, piękno psuje.
trzeba potem to naprawić,
od śmieci zwierzęta i drzewa wybawić.
Gdy wracam do domu, już mi jest lżej,
bo las do życia pobudza mnie.
Wszystkie złości oraz żale
już nie goszczą we mnie-wcale!
Sabina Haratyk