Jedna z legend mówi, że w dawnych czasach… po jednej z powodzi, kiedy Wisła zalała gród, mieszkańcy nie mogli pozbyć się żab, które rozpanoszyły się wszędzie. W tamtych czasach Toruń był miastem odpoczynku flisaków, którzy spławiając drewno do Gdańska, zawsze chętnie gościli w mieście gotyku. Mowa o flisakach, gdyż w tej opowieści zacny flisak Iwo (tak mówią legendy) ocalił gród nad Wisłą. Kiedy plaga żab zaczęła być naprawdę uciążliwa dla mieszkańców, udali się oni po pomoc do burmistrza. Ten, jak to w legendach bywa, ogłosił, że kto pozbędzie się ropuch, otrzyma jego córkę za żonę, a na dodatek sakiewkę pełną pieniędzy. Wiadomość burmistrza wywołała poruszenie w mieście, a co ważniejsze – pojawił się młody flisak, który oznajmił, że pomoże miastu, a i chętnie poślubi córkę burmistrza. Młodzieniec zaczął grać na skrzypcach, a jego melodie poruszyły nie tylko serca mieszkańców, ale i żab, które zaczęły zbierać się wokół mężczyzny. Flisak ruszył z Rynku, a za nim, kumkając i skacząc radośnie, setki, a może i tysiące żab. Młodzieniec wyprowadził je przez Bramę Chełmińską na przedmieście Torunia, tak zwane Mokre, gdzie ropuchy pozostały. Już nigdy nie nękały Torunia. A co z flisakiem? Pomimo niechęci burmistrza, poślubił jego córkę, z którą żył długo i szczęśliwie. Kto wie, może swe szczęście zawdzięczał żabom, gdyż ludzie mówią, że wystarczy pomyśleć życzenie i dotknąć grzbietu ropuszki. A może trzeba byłoby pocałować żabę, a wtedy zamieni się ona w pięknego księcia..? :)
dodane na fotoforum: