Schwycić zmierzch, jabłko, posąg, schwycić płomień świecy.
Schwycić mur, cień na ścianie, kawałek ulicy.
Schwycić stopę i szyję kobiety uśpionej.
Otworzyć ręce! Ileż ptaków wypuszczonych!
Ileż tych utraconych ptaków jest znów świecą,
Cieniem, wieczorem, jabłkiem, posągiem, ulicą!
Ta gra wcale niebłaha
Wyczerpie was, ręce.
Trzeba będzie was uciąć
Kiedyś, jak najprędzej ...
Jules Supervielle