. . .

. . .

rzebudzenie ...


Poranek skąpany perlistą rosą
Chłodem płaczą sny o świcie
Pąsowa róża tuli się do ściany
tęsknotą spóźnioną
jak jesienny ptak.
Otwieram okno świtu
Dzień za dniem
wstaje nowy
Zachłannie chwytam
w dłonie chwile
Nadzieja rośnie
jak zielona trawa
Senny poranek
przytulam do ust
I kilka westchnień
niczyich,
kilka szeptów, gorących
jak lawa ...

e_ ...