Była radosna, strzechą pokryta ale miłości miała do syta.Jedna izdebka, a w niej klepisko,ale radosne było tam wszystko.Stały dwa łóżka i stolik stary,no i na ścianie skrzypce wisiały.Przy piecu ława, dalej kanapa na skrzypcach grywał kochany tata.Zawsze co wieczór brał je do ręki i było słychać przepiękne dźwięki,dźwięki muzyki, melodii starych,a na klepisku tańczyły pary.Jedna za drugą polki, oberki,jaki tu powstał przy tym gwar wielki.Jedni tańczyli, drudzy śpiewali,mało się chatka tu nie zawali. Ale się jakoś nie zawaliła,tylko radosna na podziw była.Dziś stoi sama jest zasmucona,bo przez najbliższych jest opuszczona.Jednak wspomnienia zostały miłe,które do dzisiaj dają nam siłę,bo gdy się wspomni rodzinną chatkę,to przypomina ojca i matkę,gdzie nas tulili zawsze do siebie,w rodzinnej chatce było jak w niebie.