Godzina, może dwie
po zachodzie Słońca
przesiąknięta Twoim zapachem
parującym przez żar ognia
i gdzieś między nami
jakby błysła iskra
widziana przez nas
niestarannie ukryta
pojawiła się
musnęła lekko o skórę
jakby miała tylko trwać
przez tę jedną sekundę..