Niechaj będzie niebo, które nad tobą
jest, miedziane: a ziemia, którą
depczesz, żelazna... I macaj
o południu, jako zwykł macać ślepy
w ciemnościach...
(chyba z księgi powtórzonego prawa...)
-Wiesz? Chciałem. Chce chyba zacząć gonić szczeście.. Bo pomyśl sobie Pati jakie to by było piękne tak móc potem gdzieś iść i nie przejmować się niczym... Tak siedzimy teraz, na pustym polu jest pięknie i tak dalej. Ale ciągle myśle i sie zadręczam...
Chamsko mu przerwałam, wrzeszcząć.
-ZOBACZ! Widzisz? Tam biegnie!
Miał minę jakby mi się coś stało, może wyglądałam jak zwariowana pokazując na wiatr...
-Ale co? Przecież tam nic nie ma.
-Nie zauważasz szcześcia, a co dopiero je gonić.
-Coś mi k$#%!wa siedzi w gardle od paru dni.
Pochylam się do gardła Klaudii.
-Prosze pana, przepraszam, ale prosze już wyjść.
Uśmiech wywołany przez ciebie na osobie, która jest dla ciebie ważna, tylko jest wk$#%!wiona na coś i ma pretensje i nic nie wychdzi ostatnio....