Chodziłam. Szwendałam się. Łaziłam. I wszystko na nic. Po prostu totalnie bez sensu. Można chodzić, owszem, ale tylko przed siebie co jakiś czas zmieniając kierunek. Można... Można też stanąć, poczekać chwile. Albo usiąść na ławce i zrobić dłuższy postój. Nogi kiedyś w końcu zaczynają boleć, no i kiedyś także przestają. No ale co tam, mamy iść, to idźmy. Gdziekolwiek. Byle być... Nadal.
+powinnam się cieszyć bo był fajny dzień, ale ja nie umiem...