„Konstytucja” miasta Pułtuska z 1729 roku,
czyli wilkierz, to publikacja pięknie wydana w roku obchodów 750-lecia nadania praw miejskich. Wstępem opatrzył ją dr Krzysztof Wiśniewski.
Można ją czytać i czytać. Pośmiać się nad nią i zadumać. Przenieść się w czasy niby odległe, lecz bliskie. Zobaczyć miasto sprzed, bagatela, 280 lat!
Więc do rzeczy. Nakazuję K. słuchanie i zabieram się do czytania co ciekawszych ustaw. Zaczynam od dziewki służebnej, która „bez wiadomości pani swej w nocy do tańca iść nie ma, aby przez to dom pański otwarty nie stał, a dlatego kradzieże się nie działy. Więc gdyby taką warta nocna napadła, do więzienia wzięta być ma i póty siedzieć, póki za nią pani jej do Rady prośbę nie wniesie”.
- O matko – mówię. – Toż to kompletne ubezwłasnowolnienie dziewki służebnej. „Do więzienia wzięta być ma”, niesłychane. Na to K. – Dziewka to dziewka. Służebna! Jak by tak ciebie „warta nocna napadła”, to by ci na dobre wyszło i dom pański nie byłby pusty. A tak tylko fruu i fruu!
Nie reaguję. - Albo o długach, posłuchaj. Żona bez wiadomości męża nie może zaciągnąć żadnych długów, bo on, mąż, jest „jej głową i panem”. Ha ha ha! – Ej, ty wyzwolona kobieto, a zrób mi kawy, jeśli chcesz, żebym słuchał – zapodał K. Oddalam się więc do kuchni.
- Masz tę kawę i słuchaj – mówię tonem jak do ciury. - Teraz „O tych, którzy w sądzie sami stawać nie mogą” - zapowiadam. – To pewnie baby – rzuca prześmiewczo K. – I jakbyś zgadł, babożerco: „Białogłowa bez przytomności męża, jako i panna bez bliskiego krewnego (…) w żadnym sądzie (…) odpowiadać ani nic zeznawać nie mogą”. „Bez przytomności męża”! A jak on bezprzytomny od urodzenia to OK? Wtedy białogłowa może zeznawać?
K. milczy. Pewnie nie chce rozszerzać tematu, że mąż może być bezprzytomny, w dodatku od urodzenia.
- Hej, a tu o ekscesach. Gdyby kary za nie przenieść w dzisiejsze czasy, to spokój byłby święty. Słuchaj: bluźnierstwo, świętokradztwo, rebelie – konfiskata dóbr i „mieczem karane być mają”; podpalacze, „w bliskiej pokrewności cielesnością grzeszący, ojcobójcy, czarownicy – „ogniem paleni będą”; rozbójnicy kołem, zaś zabójcy, gwałtownicy niewiast, cudzołożnicy, na drogach zastępujący podpadają „pod karę mieczową”; złodzieje czy to nocni, czy dzienni podlegać mają szubieniczej karze; „kontrakty, księgi falsyfikujący ucięciem głowy karani być mają”.
- I spokój w mieście był – K. mówi bardziej do siebie niż do mnie. – Akurat! Jako i teraz. Posłuchaj: mocno zakazuje się w niedziele i święta nie otwierać kramnic ani sprzedawać, ani rano „do dziesiątej likworów, gorzałek szynkować”. – Bo co? – słyszę. – Bo za to groziło 14 grzywien do skrzynki ratusznej – wyjaśniam. K: – Taka skrzynka ratuszna to i dziś by się przydała. Ekscesów jak mrówek, forsa płynęłaby szerokim nurtem, jak nasza odwieczna Narew, a od lokalnych polityków nakazałbym po 28 grzywien.
- No, jeszcze coś, warta nocna. Dla spokoju i ładu od 9 wieczór do 4 rano wartownicy (nikt się od warty wymawiać nie mógł) obchodzili miasto i grzechotali grzechotką tyle razy, ile godzin zegar wybił, tak dając znać, że są na straży i że pułtuszczanie mogą spać spokojnie.
- No i jakby tak jeden i drugi sobie pogrzechotał, to i ład byłby w mieście. Kwiatów nikt by nie niszczył – K. rozmarzył się na dobre.
dodane na fotoforum: