Jerzy Harasymowicz
Sandomierz pod pióropuszem
Ukazuje się Sandomierz
pod pięknym pióropuszem
upału
jak rycerz na koniu
w szczerym polu
Obok tylko Zawichost
trzyma trzepocącą chorągiew
Ukazuje się Opatowska Brama
stale w bojowym pogotowiu
zniża kopię horyzontu
Wychodzi mi na spotkanie
Dom Długosza
w rzymskich sandałach
w purpurze
podbitej dzikimi goździkami
Wychodzi mi na spotkanie
tarasami wzruszeń
Muzyka Mikołaja Gomółki
Wychodzą mi na spotkanie
bramami Sandomierza
bramami świadomości
siedzące na tarczy nieruchomo
jastrzębie godeł
I rozpoznaję – rogi tura rozwarte…
poznaję – nasze karabele czarne
nabijanie krwi rubinem
Moja plebejskość
iskająca się pod flarą
Czerwona gęba groteski
którą nosiłem po jarmarkach
w starym worku
Była tylko żartem
który się zerwał
ze stołu jak zając
w kubraku ćwikły
hucznym
pod koniec uczty
wśród łbów
pijanej dziczyzny
dodane na fotoforum: