Ciepło
Wieczorem, gdy dogasa kolejny dzień złoty
ścieram z twarzy zmęczenie i tonę w marzeniach
wtedy biegniesz do mnie po ścieżkach tęsknoty
ciepło puszyste niosąc w swoich dłoniach.
Później, z promienistą kulą,
(która tylko naszą była)
wznosisz mnie w niebo
i do srebrnych gwiazd lecę...
Rozmyślam potem, jak niewiele człowiekowi trzeba
starczy ziemskie niebo, którym w moim świecie
jest twój ciepły dotyk i wspólny bochenek chleba.