Obserwując ruchy człowieka posługującego się aparatem fotograficznym (bądź ruchy aparatu fotograficznego, który "wykorzystuje człowieka"), odnosi się wrażenie, że znajduje się on w stanie zaczajenia: jest to ten sam prastary gest paleolitycznego myśliwego skradającego się w tundrze. Różnica polega jedynie na tym, że fotograf nie ściga swojej zwierzyny na otwartej, trawiastej przestrzeni, lecz w gąszczu kulturowych obiektów, a jego tajne ścieżki uformowane zostały przez ową sztuczną tundrę.
/Vilém Flusser, Ku filozofii fotografii/