rozpięty między początkiem i końcem
jak niewidzialna sieć wszechczasu
porozrzucał gwiazdy i zapalił słońce
kolorując sobą połacie nagich lasów
rozpięty od zawsze między tutaj i tam
wczoraj i jutro w jednej trzyma dłoni
jest, który jest w bólu tamtych ran
i w szczęku skrzyżowanej broni
tam gdzie nic nie było jest, który jest
na gruzach nicości wbita jego flaga
w pustce milczenia słychać cichy szept
Jest, który jest tworzy bramy świata
buduje początki z cegiełek końca
w ciszy niebytu ciesząc się istnieniem
samotnie czuwa nad grobem słońca
wsłuchany uważanie w boskie milczenie
obecny w ułamkach rozbitych sekund
i w ziarnkach piasku na dnie oceanu
tkwi niewzruszenie jakby na przekór
przemijających w popłochu stanów
gdy zegar wybija ostatnią godzinę
układa do snu zmęczone epoki
wita z czułością omdlałe chwile
na starej mecie bezkresnej drogi
jest, który jest w tym czego nie ma
nadając kształt pustkom historii
wszystko tworzy, sam się nie zmienia
jak nieśmiertelny rycerz bez zbroi
a ty, Betlejemie, czy wiesz co widziałeś?
czy wiesz czym wzgardziłeś w tamtą noc?
Jestem, który jestem leżał na sianie
owinięty szczelnie w ciepły koc.