To pierwsze zdjęcie nie ma ambicji artystycznych, a ma służyć prezentacji zjawiska, jakim są moje lodowe cacka.
Widać na zdjęciu moje osiedle. Celowo zostawiłem po prawej fragment zielonego muru - to jest boczna ściana mojego bloku. Lodowe cacko powstaje wtedy, kiedy jest jednocześnie odwilż i mróz, czyli gdy temperatura balansuje na granicy zera. Rynna nie jest w stanie pomieścić wody z topniejącego śniegu i ta woda leje się z dachu na śnieg dużymi kroplami. Wiele, bardzo wiele z nich spada na krzak śnieguliczki rosnący pod murem, woda spływa po gałązkach i zamarza. I tak każda, najmniejsza nawet gałązka pokrywa się warstwą lodu, cały krzak jest w okowach lodu. Oczywiście jest wtedy bardzo kruchy i łatwo go połamać. zastanawiam się, czy to lodowe cacko przetrwa do jutra (czyli czwartku 14 stycznia 2010), bo ostatnio, w 2006 roku, gdy ludzie widzieli, jak lodowe cacko fotografuję z każdej strony przez pół godziny, następnego dnia cała lodowa konstrukcja była doszczętnie zniszczona, połamana i na 100% nie stało się to "samo"... ano, zobaczymy. Na razie mam 100 kadrów, choć generalnie lodowemu cacku 2010 daleko jeśli chodzi o fantazję Matki Natury do tego sprzed lat....
zima w Kędzierzynie-Koźlu
Jak zawsze proszę o zgaszenie "żarówki". dopiero wtedy wszystko widać we właściwym świetle...
dodane na fotoforum:
bajka1 2010-01-13
Jesli nikt nie widział, że fotografujesz - wandale dadza mu spokój. Oni niszcza to, co innych cieszy...bo tak jest mniej nudno..
ivyman 2010-01-13
Rzecz w tym, Madziu, że znowu widziało mnie wiele osób.
Było ok.15.00, mnóstwo ludzi wracało z pracy, a za moimi plecami biegła ścieżka na skróty od przystanku autobusowego. Kilka osób przystawało i patrzyło na mnie , z nieodłącznymi wielkimi oczami pt. "co on wyprawia?" Spodziewam się, że Lodowe Cacko 2010 jutro już będzie historią, ale bardzo bym chciał się mylić :)