Pascha  III

Pascha III

sprzed kilku minut, 23.01.2010

Jak zawsze proszę o zgaszenie "żarówki". dopiero wtedy wszystko widać we właściwym świetle...

dodane na fotoforum:

doowa

doowa 2010-01-23

Zawsze oszczędzam swiatło-obraz kici nabiera innego wymiaru-jest słodka:-)))

bajka1

bajka1 2010-01-23

Wspaniała kiciunia, ale wspaniała jest jakość fotografii:))

ivyman

ivyman 2010-01-23

Ponieważ Bajka1 wyraziła chęć wysłuchania historii przygarnięcia Pastusi, opowiem ją tutaj, by mogli usłyszeć wszyscy:

A było tak.........
2 kwietnia 1999 r była piękna, słoneczna sobota. Wielka Sobota, następnego ranka była już Wielkanoc.
(Czy pamiętacie historię biblijną o zdjęciu Jezusa z krzyża? Dlaczego zdjęto Go już w piątek, zaraz po śmierci? Żeby Jego ciało nie pozostawało na krzyżu w święto Paschy........
Zatem naszej Wielkiej Sobocie mniej-więcej odpowiada święto Paschy, choć rzadko nakładają się one kalendarzowo...)
Po porannej wizycie w kościele chciałem jeszcze zrobić kilka niezbędnych zakupów. Jednak gdy wyszedłem z kościoła, mój wzrok przykuła ONA. Pasła się na trawniku pod kościelnym murem. (Kogo to dziwi, niech wie, że koty jedzą trawę, a w sklepach zoologicznych można nawet kupić coś, co się nazywa "kocią trawą" :)) ) Gdy ją spostrzegłem, postanowiłem ją spróbować przywołać zwyczajnym "kici-kici-kici" i przyjaznym gestem wyciągniętej w jej kierunku ręk...

ivyman

ivyman 2010-01-23

ciąg dalszy, czyli cz.2 : Gdy ją spostrzegłem, postanowiłem ją spróbować przywołać zwyczajnym "kici-kici-kici" i przyjaznym gestem wyciągniętej w jej kierunku ręki.......Ale nie spodziewałem się, że naprawdę do mnie podejdzie. A jednak przyszła, ba!. ... PRZYBIEGŁA, przeczołgała się pod metalowym ogrodzeniem i usadowiwszy się na murku na wysokości mojej dłoni (kościół od tej strony ulicy znajduje się na niewielkim podwyższeniu), nie tylko radośnie poddała się moim pieszczotom, ale wręcz zaczęła się "rozpływać" w kocim błogostanie i mruczeć radośnie.

Była brudna i zaniedbana, a jednak PIĘKNA. Domyślałem się, że musiała być niczyja. Prawdopodobnie żyła gdzieś w piwnicy jednego z sąsiadujących z kościołem, starych domów, żywiąc się odpadkami ze śmietnika i myszami/ptakami, które sama upolowała. (Instynkt ŁOWCY zachowała do dziś :)) Później okazało się, że nie była całkiem zdrowa, miała świerzbowca usznego i , przede wszystkim, tasiemca, którego prawdopodobnie załapała od zjedzonej ...

ivyman

ivyman 2010-01-23

od zjedzonej myszy lub ptaka....

Miałem już wtedy innego kota, Doriana, którego mam zresztą do dzisiaj. Pomyślałem sobie wtedy "A może by tak przygarnąć Paschę?" Pewnie mało kto mi zechce w to uwierzyć (nie dbam o to), ale TAK pomyślałem, a nie "Może by tak przygarnąć tego kota".... Z miejsca wiedziałem, że to kotka, nie kocur i że wabi się PASCHA.........

Ale przecież byłem na mieście na zakupach! Przecież nie wsadzę kota do plastikowej reklamówki!!!!!!!! Na gwałt potrzebowałem wiklinowego kosza, ale musiałem najpierw pójść go kupić, a w tym czasie Pascha mogła zwyczajnie zniknąć spod kościoła..... Zaryzykowałem. Musiałem dojść do końca ulicy jakieś 150 m (kiepski jestem w określaniu odległości, więc może to zła odległość) i potem jeszcze kawałek przecznicą w lewo do sklepu z wikliną. Nie tylko, że w sklepie bez trudu znalazłem odpowiedni kosz, ale był to kosz wręcz idealny, z klapkami :))

Zanim wróciłem pod kościół, spotkałem faceta, który wtedy był moim kolegą z p...

ivyman

ivyman 2010-01-23

Zanim wróciłem pod kościół, spotkałem faceta, który wtedy był moim kolegą z pracy (obecnie od wielu lat pracuje gdzie indziej) i ów kolega zagadał mnie strasznie, a ja nie chciałem być niegrzeczny, ale "w środku" dosłownie "zwijałem się" z niecierpliwości, bo bałem się, że zanim dotrę z koszem pod kościół, będzie za późno i Paschy już tam nie będzie. Znajomy był gadatliwy i odprowadził mnie aż pod kościół. ale ONA TAM DALEJ BYŁA.

Pasła się dalej w tym samym miejscu, na nasłonecznionym trawniku pod ceglanym, kościelnym murem. Zawołałem ją po imieniu i , mimo tego, że nie byłem przecież sam, natychmiast przybiegła do mnie, znów przeczołgała się pod ogrodzeniem i znowu radośnie mrucząc z upodobaniem poddawała się moim pieszczotom.

"To Twój kot? Zgubił Ci się?", zapytał kolega. "Tak", skłamałem jak z nut (a generalnie nie potrafię kłamać, brzydzę się kłamstwem i zazwyczaj na kilometr widać, kiedy nieudolnie kłamię) "To jest moja kotka, Pascha", dodałem i dawaj ładować Pastusię do...

ivyman

ivyman 2010-01-23

...do koszyka. Protestowała? Wyrywała się ? Zaczęła się drzeć wniebogłosy jak obdzierana z skóry ??? NIC z tych rzeczy. Potulnie dała się wziąć na ręce i umieścić w koszu, zaczęła popłakiwać /pomiaukiwać tylko wtedy, gdy zamknąłem klapę kosza, ale wystarczyło, bym uchylił klapę i włożył do środka rękę i zaczął ją głaskać, a nie tylko, że milkła, ale natychmiast zaczynała mruczeć z zadowoleniem i łasić się do mojej dłoni........

I tak Pascha trafiła do mojego domu. Dorian przyjął ją z zaciekawieniem. I prawie natychmiast obydwa koty musiały przejść mały test na .... pokojowe współżycie i... przetrwanie razem. Pierwszą rzeczą, jaka spotkała Paschę u mnie była kąpiel i wycieranie do sucha ręcznikiem.

Była strasznie brudna, te części futerka, które teraz są białe, wtedy były poszarzałe od brudu i nawet parokrotne mycie tego nie było w stanie zmienić, dopiero po wielu miesiącach mieszkania Paschy ze mną, jej futerko stało się czyste i mięciutkie, a części białe uzyskały śnie...

ivyman

ivyman 2010-01-23

...śnieżnobiałą barwę.........

Ale tego samego dnia , po południu, byłem umówiony z Rodzicami na obiad i miałem Im potem towarzyszyć w święceniu pokarmów w Ich kościele. Musiałem więc zostawić koty razem na kilka godzin, ryzykując, ze się pozabijają, demolując mi przy okazji mieszkanie. Mogłem zamknąć je w osobnych pomieszczeniach, ale ..........rzuciłem wyzwanie losowi. Zostawiłem Paschę i Doriana razem i poszedłem.
Po paru godzinach wróciłem i nie tylko nie zastałem w mieszkaniu totalnego PANDEMONIUM zniszczenia, ale za to powitały mnie dwa koty, leżące sobie najspokojniej w świecie, jedno na fotelu, drugie na kanapie..... :)))

No i jesteśmy razem już prawie 9 lat :)) Tasiemca odkryłem znacznie później, odrobaczaliśmy się wtedy wszyscy, nie tylko Pascha i Dorian, ale także ja. Trzeba też było wyeliminować świerzbowca usznego, ale to już inna historia.....
Pastusia okazała się niezwykle wierną, stałą i w pełni odwzajemnioną miłością w moim życiu. Gdy wyjeżdżam i koty ...

ivyman

ivyman 2010-01-23

Gdy wyjeżdżam i koty zostają pod czyjąś opieką, Dorian, przy mnie raczej trzymający się z dala od gości, daje się głaskać temu, kto przychodzi go nakarmić. A Pascha, bardzo przyjaźnie nastawiona przy mnie do ludzi, gdy wyjeżdżam, siedzi na oknie, nie chce dać się pogłaskać i "dziczeje"........... Chyba po prostu tęskni, a ja za nią też, gdziekolwiek bym nie był... :))

ivyman

ivyman 2010-01-23

Hehe, ponieważ kopiowałem to opowiadanie ze swojego bloga na FG, nie zauważyłem, że wkradł się błąd, na końcu - napisałem, ze jesteśmy razem już 9 lat, tymczasem od przybycia Paschy minie wkrótce lat 11 :))

bajka1

bajka1 2010-01-23

Bardzo dziekuje Ci Witku...czułam, że to jest cos pięknego...ale to przerosło moje wyobrażenie o Waszej, cudnej więzi.

To prezent od Pana Boga. Znaleziona w Wielki Piatek..popłakałam sie z powodu wielkiego wzruszenia i trudno mi pisać z sensem.

Zawsze cieszyłam sie, bo wiedziałam, że zwierzeta maja u Ciebie raj...

Zauwazyłam, że na Garnuszku jest wiele osób, ktore kochają zwierzeta, eksponuja te miłość, traktuja zwierzaczki, jak nalezy traktować członka najbliższej rodziny.

Wspaniałe jest to zjawisko...dziekuje...

ivyman

ivyman 2010-01-23

Hehe, Bajeczko, to była Wielka Sobota, a nie Wielki Piątek, ale OK :))

fajnie, że chciało Ci się doczytać przydługą historie do końca :)) Miło mi :))

kwiat34

kwiat34 2010-01-23

jakie słodkie uszko

bajka1

bajka1 2010-01-24

Pewnie, że tak, przeciez szedłeś potem z Rodzicami swiecic pokarmy...to wzruszenie odebrało mi zdolność racjonalnego myslenia. Raz jeszcze dziekuję. Opowieść o Waszej przyjaźni czytałam z zapartym tchem. Bardzo proszę - zostaw ten opis. Jest piękny. O pieknie mojego, ojczystego jezyka - nie wspomnę hihi. Pozdrawiam serdecznie;))

brygida

brygida 2010-01-24

pieknie

stopka

stopka 2010-01-24

... i ja też poznałam piękną historię Paschy:)
pięknie piszesz, aż mi się łezka w oku zakręciła....

ivyman

ivyman 2010-01-24

Hehe, dzięki, ale ja napisałem tylko szczera prawdę - dokładnie TAK było, jak to opisałem :))

dlatego myślę, że Pascha jest takim troszkę ... Aniołem w kociej skórze. Aniołem, który potrafi zasyczeć na drugiego kota, pokazać pazurki, potrafi tez być nieznośna i psocić w domu, ale jednak myślę, że jest podarunkiem dla mnie od Boga :))

dodaj komentarz

kolejne >