Jak sobie wspomnę me szczenięce lata,
to życie beztroskie i ta nasza chata.
Ten krąg rodzinny któryś my tworzyli ,
pod którego dachem bezpieczni byli.
A każda rzecz w tym domu ma swoje znaczenie,
nad drzwiami krzyż święty wiara i uwielbienie.
Jak całą rodziną siadaliśmy przy kuchennym stole,
każdy znał swoje miejsce nie było że ja tu usiąść wolę.
Gdy ojciec nożem krzyż zrobił na bochenku chleba
i prosił Boga by nas nie spotkała bieda.
To jak zaklęcie nad nami czuwało
i dzięki Bogu nam chleba nie brakowało.
A nasza mama kochana co nas wychowała,
całą swą miłość nam przekazała.
Jak kochać Boga bliźniego
i wszystkie stworzenie i szanować pracę
i nie patrzeć na życiowe zmęczenie.
A ojczysko nasze autorytet miało,
co powiedział święte być musiało.
Z perspektywy czasu widzę rację słowa ojcowskiego,
ach gdybym mogła się cofnąć w czasie
i ucałować rękę jego.
Bo dopiero wtedy ten świat doceniamy,
gdy odejdzie bezpowrotnie
a my wpływu na to nie mamy .
Dlatego szanujmy rodzinę
i ich rodzicieli, bo czas szybko płynie
a my o tym nie będziemy wiedzieli.
❤ ___ ______
¯¯ ❤ ¯¯¯
Życzę nam wszystkim owocnego Adwentu,
pełnego refleksji nad sensem życia
i pogłębionej miłości.